Zawsze w czwartek rano tęsknię za Lizboną. W inne dni tygodnia oczywiście też. Ale w czwartek szczególnie.
Budzik dzwoni o 5.15. Pierwsza myśl: “Serio?”. Druga myśl: “Będzie kawa!”
W czwartki nie robię porannej kawy w domu. W czwartki kawę sobie kupuję. Taka mała burżuazja. Która burżuazją jest tylko w Polsce, bo kto to widział, żeby prawie 10 zł za kawę kazać sobie płacić.
10 zł za przetrwanie. Dlaczego w Lizbonie poranne przetrwanie kosztuje parę groszy?
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz