Mamy dziś przed sobą piękną niedzielę! Wspaniałe słońce, idealna temperatura, bez deszczu. Czego chcieć więcej? Pewnie nam wszystkim przydarzy się dziś poobiednia chwila zawahania. Decyzja jaka zapadnie w tym ułamku sekundy wpłynie na nasz dzień bardziej niż nam się wydaje!
Człowiek nie jest jak foka – ciągle leży lub wchodzi do wody. I tam też dalej leży… Z jednej strony fajnie, ale nudzilibyśmy się niemiłosiernie. To dlatego, że nasze organizmy potrzebują ruchu, a nasza głowa potrzebuje relaksu i zmiany otoczenia choć na chwilę – a leżąc w łóżku niekoniecznie tego doświadczamy:)
O wyższości łóżka nad rowerem!
Zapewne wielu z Was powie, że nie ma siły, kondycji, roweru, fajnej okolicy, itd.. Każdy ten argument powinien być motywatorem, a nie wytłumaczeniem. Jeśli porównać rower do łóżka, wynik wskazuje jednoznacznie zwycięzcę:
- widoki – w łóżku mniej dynamiczne (można się przyzwyczaić)
- wiatr we włosach – ciężko leżakując, nie obracając się na boki w dużym tempie poczuć wiatr we włosach
- opalenizna – na rowerku powstaje przy okazji – w łóżku, ni …
- kondycja – ma ktoś pomysł jak spalić 3000 kalorii w łóżku?:)
- poznawanie świata – wiem, że można odpalić sobie Discovery – ale na rowerze jeden widok potrafi zastąpić 10h oglądania telewizji
- przygoda – element podróży rowerowej, który bardzo nas relaksuje i sprawia, że rower zaczyna wciągać
- ilość endorfin – jeszcze nie zdarzyło mi się, abym zsiadając z roweru miał ochotę dalej spać.. jest energia!
Można to porównanie jeszcze rozciągnąć do rozmiarów olbrzymiej gumy z majtek (która i tak kiedyś strzeli, bo wsiądziecie na rower:)
Jak było u mnie? Dawno temu wsiadałem na rower kiedy mogłem. Po szkole, a przed obiadem. Po obiedzie, a przez odrabianiem lekcji. Po odrobieniu lekcji, a przed spaniem. I tak okazało się, że to były czasy kiedy w sezonie robiłem największe ilości kilometrów! Nie było problemów z kondycją, mogłem wypełniać swoje obowiązki, a jednocześnie kilometry leciały. Z biegiem czasu zaczęliśmy z przyjaciółmi robić dłuższe trasy. Organizować jednodniowe wyjazdy. Później okazało się, że fajnie było by przejechać rowerem z Świnoujścia do Suwałk. Udało się nawet pojeździć trochę po ciepłych krajach. A wszystko zaczęło się od małej kolarki kupionej od handlarza na targowisku miejskim:)
Zachęcam Was moi drodzy, aby wybierać się na rower w wolnych chwilach choćby na 20-30 minut! Serio, spróbujcie kilka razy, ćwiczcie swoją silną wolę. Bo na małych wyjazdach też powstają wielkie przygody! A jak wrócicie pamiętajcie, że coś wam się za tą silną wolę jednak należy!:)
Zdjęcie w nagłówku jest zrobione na Korsyce. Byliśmy i objechaliśmy (okrążyliśmy) ją dookoła, śpiąc w namiotach i przeżywając przygody które do dziś są pełne kolorów i energii.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz