Problemy natury przestrzennej

Przyznaję, że do napisania kilku słów zmusiła mnie nieporadność. Nie – gotowe teksty zapisane na kartkach, w podróży autobusowo-pociągowej. Nie – codzienne przygody. Nie – wczasowe podróże. Konkretna nieporadność.

Nieporadność wiąże się z przestrzenią, której ogarnąć w tej chwili jeszcze nie potrafię. Myśl o tej przestrzeni pojawiła się niby zgodnie z zapowiedzią. A jednak zaskoczyła. Jak zima drogowców.

Jak ludzie sobie z przestrzenią radzili i radzą nauczałam się wiele. O jej oswajaniu. O jej nazywaniu. O ustawianiu granic. O miejscach i punktach. No i w końcu też o metaforach przestrzeni. Czytając autorów różnorakich myślałam też, że poszerzam swoją świadomość przestrzeni światowej – kraje, kontynenty, góry, doliny.  Tworzyłam sobie w głowie własną kulę ziemską.

Prawie 11 000 kilometrów. Z wyobrażeniem jednostek miary zawsze miałam problem, więc ze spokojem w swych rozważaniach odrzuciłam myśl, że chodzi  o odległości kilometrowe.

Przestrzeń, z którą (chyba) musieli sobie poradzić ludzie i z którą teraz ja się mierzę, to przestrzeń bardzo – dla mnie – mentalna. Ja tam nie jestem – więc tym bardziej, trudno mi ją nazwać. Oswoić. A bardzo bym chciała choć trochę zbliżyć się do zrozumienia: jak tam Komuś może być? Mimo że czytałam o tym w 15 książkach. I próbuję to zobaczyć na zdjęciach. Nie wiem.

Nieporadność ogarnięcia miejsca, w którym się nie jest. Chyba tak to sobie nazwę.
Czemu piszę o tym tu? Trochę dlatego, że Internety okazują się sprzyjać i  docierać TAM (chyba raz w dotychczasowym życiu doświadczyłam tego tak mocno, jak teraz). Trochę dlatego, że tutaj ta przestrzeń nieogarnięta jest dla mnie bardziej… wyobrażalna.

Ale trochę też z premedytacją. Bo wiem, że rzucam wyzwanie, które wkrótce podejmie niejaki Pedro. : )

Paulina Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *