Z nieukrywanym entuzjazmem odkrywam sytuacje, które mają pewne scenariusze. Co więcej – sama staję się czasami jedną z bohaterek, z prawie główną rolą. Co z tego wynika?
Scena 1. W restauracji/barze/czymkolwiek do stolika podchodzi “osoba przyjmująca zamówienie”. Są takie dni, w których nie siedzę sama przy stoliku. A zwykle siedzę z mężczyzną mym, więc zamawiamy. Mężczyzna: wodę/colę. Ja: piwo. Jak myślisz, drogi czytelniku, przy kim zostało postawione piwo zamówione przeze mnie?
Scena 2. Poruszona głodem i chęcią zjedzenia czegoś dobrego wchodzę do bistro. Zasiadam przy niewielkim stoliku. Podchodzi pani kelnerka. “Czy będzie pani zamawiała tylko dla siebie?” “Nie.” “Czy ktoś jeszcze do pani dołączy?” “Nie”. Analogicznie w kinie, kiedy po jednej i drugiej mej stronie są puste miejsca. “Czy ktoś tu siedzi?” “Nie”. “A czy ktoś tu będzie siedział?” “Nie”.
Scena 3. Zaręczyny. Kiedy ktokolwiek słyszy to słowo – reaguje wzrok. Kieruje się na dłoń niewiasty. I co się dzieje, kiedy nie znajduje tam owianego legendą pierścionka? “Ale jak to?!” Cóż rzec. Po porstu można inaczej. 😉
Polecam odkrywać te scenariusze i wykorzystywać je by ćwiczyć kreatywne odpowiedzi, szyderę i inne artystyczne style wypowiedzi. W końcu: robiąc ćwiczenia na kartce papieru, tracimy jakże ważny materiał życiowy. A z niego może jeszcze coś powstać! Np. kilka refleksyjnych zdań w niepopularnej witrynie internetowej.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz