Masz 15 minut? Wsiądź na rower!

Mamy dziś przed sobą piękną niedzielę! Wspaniałe słońce, idealna temperatura, bez deszczu. Czego chcieć więcej? Pewnie nam wszystkim przydarzy się dziś poobiednia chwila zawahania. Decyzja jaka zapadnie w tym ułamku sekundy wpłynie na nasz dzień bardziej niż nam się wydaje!

Człowiek nie jest jak foka – ciągle leży lub wchodzi do wody. I tam też dalej leży… Z jednej strony fajnie, ale nudzilibyśmy się niemiłosiernie. To dlatego, że nasze organizmy potrzebują ruchu, a nasza głowa potrzebuje relaksu i zmiany otoczenia choć na chwilę – a leżąc w łóżku niekoniecznie tego doświadczamy:)

O wyższości łóżka nad rowerem!

Zapewne wielu z Was powie, że nie ma siły, kondycji, roweru, fajnej okolicy, itd.. Każdy ten argument powinien być motywatorem, a nie wytłumaczeniem. Jeśli porównać rower do łóżka, wynik wskazuje jednoznacznie zwycięzcę:

  • widoki – w łóżku mniej dynamiczne (można się przyzwyczaić)
  • wiatr we włosach – ciężko leżakując, nie obracając się na boki w dużym tempie poczuć wiatr we włosach
  • opalenizna – na rowerku powstaje przy okazji – w łóżku, ni …
  • kondycja – ma ktoś pomysł jak spalić 3000 kalorii w łóżku?:)
  • poznawanie świata – wiem, że można odpalić sobie Discovery – ale na rowerze jeden widok potrafi zastąpić 10h oglądania telewizji
  • przygoda – element podróży rowerowej, który bardzo nas relaksuje i sprawia, że rower zaczyna wciągać
  • ilość endorfin – jeszcze nie zdarzyło mi się, abym zsiadając z roweru miał ochotę dalej spać.. jest energia!

Można to porównanie jeszcze rozciągnąć do rozmiarów olbrzymiej gumy z majtek (która i tak kiedyś strzeli, bo wsiądziecie na rower:)

Jak było u mnie? Dawno temu wsiadałem na rower kiedy mogłem. Po szkole, a przed obiadem. Po obiedzie, a przez odrabianiem lekcji. Po odrobieniu lekcji, a przed spaniem. I tak okazało się, że to były czasy kiedy w sezonie robiłem największe ilości kilometrów! Nie było problemów z kondycją, mogłem wypełniać swoje obowiązki, a jednocześnie kilometry leciały. Z biegiem czasu zaczęliśmy z przyjaciółmi robić dłuższe trasy. Organizować jednodniowe wyjazdy. Później okazało się, że fajnie było by przejechać rowerem z Świnoujścia do Suwałk. Udało się nawet pojeździć trochę po ciepłych krajach. A wszystko zaczęło się od małej kolarki kupionej od handlarza na targowisku miejskim:)

Zachęcam Was moi drodzy, aby wybierać się na rower w wolnych chwilach choćby na 20-30 minut! Serio, spróbujcie kilka razy, ćwiczcie swoją silną wolę. Bo na małych wyjazdach też powstają wielkie przygody! A jak wrócicie pamiętajcie, że coś wam się za tą silną wolę jednak należy!:)

Zdjęcie w nagłówku jest zrobione na Korsyce. Byliśmy i objechaliśmy (okrążyliśmy) ją dookoła, śpiąc w namiotach i przeżywając przygody które do dziś są pełne kolorów i energii.

Marcin Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *